Głód Martina Caparrosa wybitnym reportażem

Kolaż- grafika tytułowa
Głód

„Wyrzucanie czegoś do śmieci jest gestem władczym. Pokazującym, że człowiek może się obejść bez dóbr, o które inni się ubiegają (…). Miła jest władza posiadania, ale nie tak jak władza wyrzucania(…).’’, pisze Caparros, i jest to jedno z wielu zdań, które nami wstrząsną podczas czytania jego książki.

Biblia XXI wieku

Jest to utwór z pogranicza literatury faktu, która dla wielu osób jest „Biblią XXI wieku”. Martin Caparros zwiedził różne miejsca na świecie w celu znalezienia odpowiedzi na pytanie często powracające w reportażu- ,,Jak to możliwe, że dzieją się takie rzeczy”. Od Indii, po Argentynę czy Madagaskar, dziennikarz próbuje odnaleźć definicję tytułowego głodu. „Głód to sprawa bardzo zawiła. Podawane są różne liczby. Nie jest łatwo skalkulować dokładnie, ilu ludzi cierpi głód”. Im więcej rozdziałów czytamy, tym mniej przyjemna staje się to lektura. Mianowicie, autor udowadnia nam, że opisywany przez niego problem znany jest od wieków i jest jednym z czynników, które kształtują to, jak wygląda świat. ,,(…) jeśli pewnego dnia zniknie głód, będziemy musieli przemyśleć kilka spraw”.

Nie tylko problem z brakiem żywności

Caparros pokazuje nam, że głód to nie tylko wychudzone dzieci z Krajów Trzeciego Świata, których zdjęciami jesteśmy zalewani od kilku lat. To także bieda w Stanach Zjednoczonych, która powoduje, że niektórzy objadają się niezdrowymi i tuczącymi fast-foodami na co dzień, brak podstawowej edukacji w wielu zakątkach świata, czy brak zapewnienia sobie potrzeby bezpieczeństwa. „Propozycja: nazywajmy głodem nie tylko niemożliwość zjedzenia tego, co potrzeba, lecz również dopuszczalność zamieszkiwania w domach, których większość z nas domem by nie nazwała”. Niestety, ten temat nie jest tak prosty do rozwiązania. Problemem nie jest niewystarczająca ilość produkowanego jedzenia, ale to, że nie umiemy nim dobrze rozporządzać. „W krajach bogatych żywność marnuje się w lodówkach albo na półkach sklepowych (…) i spiżarniach konsumentów. Jest po prostu- ciągle jeszcze- zbyt tania.” Przykładowo: „Argentyna jest piątym producentem kukurydzy na świecie, trzecim producentem ziarna soi (…), Argentyna zbiera 50 milionów ton soi, ale Argentyńczycy soi nie jedzą.” Autor przedstawia nam wiele danych, m.in.: „Głód w nagiej postaci dotyka, jak się ocenia, 800-900 milionów.”; „Każdego roku przychodzi na świat 20 milionów dzieci, które nie miały szans na prawidłowy rozwój płodowy (…)”, a jeden dobrze odżywiony, jedzący mięso człowiek zagarnia taką ilość pożywienia, jaką można by było wykarmić nawet do 10 osób w tym samym czasie. Oprócz tego, w reportażu możemy znaleźć wiele wzruszających historii o tym jak głód i choroby związane z nim zabrały wielu rodzicom dzieci, jednak często załamujemy się czytając, że matka była pewna, że porcja ryżu na dzień dostarczy niemowlęciu wszystkich potrzebnych składników odżywczych.

,,Głód” uwiera i przygnębia

„Głód” to przede wszystkim tekst ukazujący naszą słabość i bezsilność. Nie ma tam miejsca na nierówności, autor jeśli krytykuje złe zachowania, również krytykuje siebie. Jednak nie jest to żaden szantaż emocjami, poczuciem winy czy cierpieniem. Wszystkie zapisy, to prawdziwe i dla niektórych całkiem codzienne sytuacje, które często rozgrywają się niedaleko nas.

Do kogo kierowany tekst?

Przeczytanie tej książki z pewnością nie spowoduje, że problem głodu zniknie. Możemy jednak uświadomić sobie, że ,,to, że tylu ludzi ma co jeść każdego dnia- to cud, że tylu nie ma- to podłość.” Dlatego uważam, że jest to pozycja, którą powinien przeczytać każdy, nawet ten którego z początku odstraszy 700-stronnicowa „cegła”.

kliknij, by móc kupić książkę :)

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *